Siła wyższa
Siła wyższa, po łacinie vis maior, w większości anglojęzycznych umów nazywa się po francusku: force majeure, a bardziej tradycyjnie i po angielsku: act of God (historia zna przypadek francuskiego przedsiębiorcy, który powołując się na swój radykalny ateizm odmówił podpisania umowy z acts of God, zmuszając do zastąpienia ich force mejeure). Prawnicy uczą się o sile wyższej na studiach, a potem rytualnie dyskutują o jej definicji, negocjując umowy. Jak dotąd nikt jednak nie przypuszczał, że przepisy te mogą kiedyś naprawdę znaleźć zastosowanie.
Rzeczywistość lubi jednak zaskakiwać. Ekonomiczne i społeczne skutki epidemii koronawirusa, przypominające raczej przypadki znane z kart historii, niż naszą współczesność, każą nam spojrzeć na instytucję siły wyższej w całkiem nowy sposób. Oczywiste stało się bowiem, że wskutek epidemii wielu przedsiębiorców będzie miało problemy z wykonywaniem swoich zobowiązań umownych. Warto zatem zastanowić się, kiedy powołanie się na epidemię, będzie mogło stanowić skuteczną obronę dłużnika, a kiedy nie.
Epidemia jest przypadkiem siły wyższej
W pierwszej kolejności wypada odnotować, że choć przepisy prawa nie zawierają definicji siły wyższej, to powszechnie przyjmuje się, że jest to zdarzenie zewnętrzne wobec stron umowy, uniemożliwiające lub znacznie utrudniające jej wykonanie, którego nie dawało się przewidzieć przy jej zawieraniu (lub było to istotnie utrudnione) i któremu nie sposób zapobiec. Zakładając, że epidemia koronawirusa nie okaże się zjawiskiem chwilowym (a niestety nic na to nie wskazuje), spełnia ona powyższą definicję siły wyższej.
Brak winy dłużnika
Jeżeli dłużnik nie spełnia swojego zobowiązania wyłącznie z powodu wystąpienia siły wyższej, czyli okoliczności od niego niezależnej i pozostającej poza jego kontrolą, nie można mu przypisać winy. Obiektywnie nie wykonuje on swojego zobowiązania, jednak takie niewykonanie nie jest skutkiem umyślnego działania lub zaniechania dłużnika, ani niedochowania przezeń należytej staranności (winy nieumyślnej).
Choć prawo polskie jako zasadę przyjmuje odpowiedzialność za czyny zawinione, to jednak brak winy dłużnika dalece nie zawsze pozwala mu uchylić się od negatywnych konsekwencji niewykonania zobowiązania. Możliwość ta zależy zarówno od charakteru związku pomiędzy zobowiązaniem a przypadkiem siły wyższej (epidemii), jak i od tego, czy mówimy o obowiązku wykonania zobowiązania, czy o skutkach jego niewykonania, czyli o odpowiedzialności odszkodowawczej.
Wygaśnięcie zobowiązań, których obiektywnie nie można wykonać
Stan epidemii może powodować obiektywną niemożliwość wykonania przez przedsiębiorców niektórych zobowiązań umownych – zasadniczo tych o charakterze niepieniężnym.Wchodzą tu w grę takie zobowiązania, jak np. zorganizowanie imprezy masowej (niemożliwe, ze względu na zakaz zgromadzeń publicznych), czy też np. obowiązek przewiezienia towarów przez zamkniętą administracyjnie granicę państwa.
W przypadku takich zobowiązań dłużnik może powołać się na tzw. następczą niezawinioną niemożliwość świadczenia, określoną w art. 475 § 1 KC. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli świadczenie stało się niemożliwe wskutek okoliczności, za które dłużnik nie ponosi odpowiedzialności, zobowiązanie takie wygasa.
Należy jednak pamiętać, że w przypadku wygaśnięcia zobowiązania z powodu następczej niezawinionej niemożliwości świadczenia, wszelkie zaliczki i inne płatności na poczet świadczenia podlegają zwrotowi (art. 495 § 1 KC). Jeżeli zatem przedsiębiorca otrzymał już zaliczkę lub płatność za towary, które miał dostarczyć, to o ile dostawa stała się wskutek epidemii koronawirusa niemożliwa, może się od tego obowiązku uchylić, jednakże z jednoczesnym zwrotem otrzymanej kwoty.
Dalsze istnienie pozostałych zobowiązań (w tym pieniężnych)
Niemożność świadczenia, o której mowa w art. 475 § 1 KC dotyczy jednak tylko takich sytuacji, w których dane zobowiązanie nie może być obiektywnie wykonane przez nikogo. Nie obejmuje natomiast przypadków, gdy pomimo zaistnienia przeszkody (tu: epidemii lub jej skutków), zobowiązanie nadal jest obiektywnie możliwe do wykonania, jednak konkretny dłużnik utracił możliwość wykonania go.
Najczęściej sytuacja taka dotyczyć będzie zobowiązań pieniężnych i utraty przez dłużnika płynności finansowej, będącym następstwem epidemii. W takim przypadku zawsze można bowiem powiedzieć, że chociaż dany przedsiębiorca nie ma środków na zapłatę, to abstrahując od jego przypadku, pomimo epidemii, zapłata nadal pozostaje możliwa, wymaga jedynie dysponowania gotówką.
W przypadku braku środków na zapłatę długu pieniężnego, jeżeli brak ten nie jest przez dłużnika zawiniony, a nawet jeżeli wynika z siły wyższej, mamy do czynienia z tzw. gospodarczą niemożnością świadczenia, która w orzecznictwie (por. np. wyrok SN z 10 kwietnia 2003 r., III CKN 1320/00) nie jest traktowana jako przyczyna wygaśnięcia zobowiązania, choćby nawet była przez dłużnika niezawiniona.
Jeżeli zatem przedsiębiorca nie ma środków na zapłatę swoich zobowiązań pieniężnych lub spełnienie innych świadczeń, które pomimo epidemii są nadal obiektywnie możliwe do wykonania, a taki brak środków jest następstwem epidemii (siły wyższej), to pozostaje zobowiązany do zapłaty lub spełnienia innego świadczenia wynikającego z umowy.
Wierzyciel jest zaś uprawniony do dochodzenia przymusowego spełnienia takiego świadczenia.
Odsetki
Odsetki za opóźnienie, podobnie jak dług główny, nie są zależne od winy dłużnika, a wystarczającą przesłanką obowiązku ich zapłaty jest samo opóźnienie w spełnieniu świadczenia pieniężnego. Zatem, jeżeli brak zapłaty świadczenia pieniężnego jest przed dłużnika niezawiniony, czy wynika z przypadku siły wyższej, nie zwalnia to dłużnika od obowiązku zapłaty odsetek za opóźnienie.
Umowy o pracę, umowy kredytowe, umowy najmu
Powyższe wnioski o braku wpływu epidemii (przypadku siły wyższej) na istnienie zobowiązań pieniężnych, mają zastosowanie między innymi do zobowiązań przedsiębiorców z umów kredytowych, ich zobowiązań pieniężnych wobec pracowników oraz zobowiązania do zapłaty czynszu i innych świadczeń pieniężnych z umów najmu. Czyli do zobowiązaniach generujących największe stałe koszty, od których przedsiębiorcy w obecnej sytuacji w pierwszej kolejności chcieliby się uchylić.
W zakresie umów o pracę dodać należy, że w przypadku rozwiązania umowy z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy, czyli redukcji zatrudnienia, ze względu na skutki epidemii, pracodawca nie będzie mógł się także uchylić od obowiązku zapłaty odprawy wynikającego z art. 8 ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Jak bowiem wynika z orzecznictwa (uchwała SN z 13 grudnia 1990 r., III PZP 22/90), odprawa pieniężna z art. 8 ustawy nie ma charakteru odszkodowawczego, lecz stanowi rodzaj wynagrodzenia za pracę.
Odszkodowania i kary umowne
Inaczej wygląda kwestia odpowiedzialności odszkodowawczej dłużnika za niewykonanie lub nieterminowe wykonanie zobowiązania, w tym za zastrzeżone na wypadek takiego niewykonania kary umowne.
Jeżeli umowa lub przepis szczególny nie stanowią inaczej, to odpowiedzialność odszkodowawcza, w tym obowiązek zapłaty kar umownych, zależne są od winy dłużnika. Jeżeli zatem dłużnik wprawdzie nie spełnił świadczenia, albo spełnił je z opóźnieniem, a przyczyną tego była siła wyższa, to może się on skutecznie uchylić od naprawienia szkody wierzyciela wynikającej z opóźnienia lub niespełnienia świadczenia, w tym również odmówić zapłaty kar umownych.
Zobowiązania publicznoprawne
Przypadek siły wyższej, związany z epidemią nie ma wpływu na obowiązek zapłaty zobowiązań publicznoprawnych, m.in. podatków oraz składek na ZUS. W tym zakresie możliwe jest jedynie wnioskowanie o odroczenie płatności lub ich rozłożenie na raty, zgodnie z ogólnymi przepisami. Zapowiadane są jednak nowe, doraźne rozwiązania legislacyjne, które mają wprowadzić możliwość powszechnego odroczenia terminu płatności.
Klauzula rebus sic stantibus
Dłużnik, dla którego zobowiązania umowne, wskutek epidemii stały się zbyt uciążliwe, może także spróbować dokonać ich zmiany lub starać się o rozwiązanie umowy w oparciu o tzw. klauzulę rebus sic stantibus (po polsku nazywaną klauzulą nadzwyczajnej zmiany stosunków).
Możliwość taką daje art. 3571 k.c., zgodnie z którym jeżeli w przypadku nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami lub wiązało się z nadmierną stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może zmienić wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Epidemia jest klasycznym przypadkiem „nadzwyczajnej zmiany stosunków”, której zwykle nie przewiduje się przy zawarciu umowy, o ile tylko wywoła ona trwałe skutki.
Należy jednak pamiętać, że zmiany treści umowy na podstawie tego przepisu dokonuje sąd w wyroku kończącym postępowanie. Wyrok taki może zapaść nawet po kilku latach procesu. Dlatego wszczynając tego rodzaju postępowanie należy pamiętać o tym, aby wraz z pozwem wnieść także o zabezpieczenie przez sąd powództwa poprzez ustalenie niższych rat na okres trwania postępowania.
Biorąc pod uwagę złożoność prawnych konsekwencji epidemii oraz fakt, że z pewnością wydłuży ona średni czas rozpoznania spraw przez sądy, wygląda na to, że koronawirus pozostanie problemem prawnym jeszcze wiele lat po tym, jak przestanie być problemem medycznym. Życzmy sobie wzajemnie, aby problemem medycznym przestał być jak najszybciej, a z jego prawnymi konsekwencjami jakoś sobie poradzimy.